Termin znany powszechnie także pod hasłem „body positive”. Jest to temat, który w mediach społecznościowych przewija się od dłuższego czasu, staje się coraz bardziej popularny i powielany w postach, artykułach oraz wywiadach. Czym się charakteryzuje ten ruch społeczny? Przede wszystkim jest to pełne akceptowanie swojego ciała, takim jakim jest. Przeglądając różne posty na Instagramie, programy telewizyjne czy sesje zdjęciowe często myślimy sobie – chciałabym/chciałbym tak wyglądać. Jest to błędny tok myślenia, który stawia nam bardzo wysoką barierę w próbie akceptacji samego siebie. Zapominamy, że wiele zdjęć, które oglądamy w internecie to zdjęcia przerobione i wyidealizowane oraz, że nikt nie jest doskonały. Każdy z nas ma swoje własne kanony piękna i typy osób, które im się wizualnie podobają. W body positive jest jedna bardzo ważna zasada – dopóki nie pokochasz siebie takim jakim jesteś w każdym aspekcie, nigdy nie poczujesz się wystarczająco dobry i atrakcyjny dla innych. A nie ma nic ważniejszego niż to, żebyśmy czuli się dobrze i pięknie takimi jakimi jesteśmy. Nikt nie spędza z nami tyle czasu, co my sami i jakby nie było – jesteśmy na siebie skazani do końca życia.
Każdy ma jakieś wady, mankamenty, które chciałby zmienić. Jedni chcą to zmieniać, inni nie i to jest właśnie najlepsze co można zrobić. Samemu decydować, czy chcemy coś zmienić dla siebie, czy dla otoczenia. Jeśli dla siebie, to fantastycznie! Jeśli dla innych – to już trochę gorzej. W ciałopozytywności ogromnie ważne jest docenianie tego jak wyglądamy i polubienie samego siebie. Grubsze nogi, oponka na brzuchu, cellulit, rozstępy, jedna noga dłuższa, druga krótsza, cienkie włosy, bycie za niskim, za wysokim. Wszystko chcielibyśmy zmienić, wszystko nam przeszkadza i zapominamy, że to przez te różnice jesteśmy wyjątkowi. Nie ma jednoznacznej definicji piękna, jest to kwestia tak samo indywidualna jak wszystko to co lubimy, czym się zajmujemy, jakie lubimy seriale czy jakie jedzenie zjadamy. Niestety, termin body positive potrafi być często odbierany błędnie. Dlaczego? Cóż, to dość proste. Jeśli ludzie widzą osobę zmagająca się np. z otyłością, która wrzuci na swój profil zdjęcie w bikini i podpisze je hasztagiem #bodypisitive lub #ciałopozytywność zbierze sobie rzeszę fanów albo wręcz przeciwnie – zostanie oskarżona o propagowanie otyłości. Osoba szczupła, bez większych mankamentów cielesnych wstawia zdjęcie z tym samym podpisem i większość komentarzy będzie ją oczerniać, że bycie szczupłym to nie jest ciałopozytywność. Otóż jest. Tym się właśnie charakteryzuje, że nieważne jest to jak wyglądamy, a to jak się czujemy. Osoba chuda równie dobrze może cierpieć na anoreksję, bulimię lub nie jest w stanie przytyć i jedyne czego by w życiu chciała to ważyć parę kilo więcej. Osoba o standardowej figurze może mieć pełno rozstępów, blizn, braku wiary w siebie, bo ktoś jej tą wiarę kiedyś odebrał. Osoby o większych kształtach chciałyby być szczuplejsze lub chciałyby móc z masy tłuszczowej wyrobić masę mięśniowa. Nigdy nie wiemy, co kryje w sobie drugi człowiek, dlatego temat body positive jest teraz tak bardzo ważny i aktualny. W czasach, kiedy internet jest wiodącym źródłem informacji i szerzenia wiedzy, hasło body positive zaczęło żyć od nowa i jest stosowane przez coraz większą ilość osób na całym świecie.
Przede wszystkim ruch body positive powstał w 1996 roku z inicjatywy Connie Sobczak i Elizabeth Scott, które we współpracy ze sobą stworzyły ruch, który miał zadanie poszerzać świadomość, że najważniejsze w życiu człowieka to akceptacja samego siebie. Według tego tematu mamy wiele wątków pobocznych, które mają się składać w całość. Między innymi to społeczeństwo wywiera na innych presję jak mają wyglądać, ponieważ narzucają pewne kanony piękna, które jak możemy obserwować wraz z biegiem historii, bardzo często ulegają zmianie. „Ogół” nie powinien wpływać na poczucie wartości jednostki, niezależnie jakby wyglądało. Nie każde ciało musi wyglądać jak z okładki i nie musi być idealne, abyśmy mogli je nie tylko tolerować, ale i lubić.
Bo jeszcze wielu z nas nie potrafi siebie zaakceptować takimi jakimi jesteśmy. Wciąż porównujemy się do innych, chcemy wyglądać jak inni i zapominamy o tym, żeby w tym wszystkim nie zgubić siebie. Ciałopozytywność nie ogranicza się tylko do akceptowania własnego ciała, ale w dużej mierze również do pokochania go. Mamy prawo mieć większą wagę niż inni, możemy mieć wystające kości, krzywe nogi, duże biodra lub nie mieć ich wcale. Nie musimy chodzić na siłownię po to, żeby zrzucić zbędne kilogramy, możemy trenować dla zdrowotności i dobrej kondycji. Nie musimy makijażem zakrywać tego, czego nie potrafimy zaakceptować, a możemy uwydatnić swoje atuty. Jedząc zdrowo nie trzeba myśleć tylko o tym jak szybko uda nam się schudnąć, a o tym jak nasz żołądek i cały organizm będzie wdzięczny za racjonalne odżywianie. Właśnie o to chodzi – robić coś dla siebie, nie dla innych, a jeśli nie chcemy nic z tym robić, to świat również się nie zawali. Nasze samopoczucie w tym przypadku to podstawa i żeby dążyć do lepszej wersji siebie, najpierw trzeba zaakceptować obecną.
Dlaczego taki artykuł pojawia się w blogu cateringu dietetycznego? Odpowiedź jest banalnie prosta. Nie jesteśmy tylko dla osób, które chcą zrzucić zbędne kilogramy lub przytyć, nie mamy na celu proponować Wam wyłącznie diet, które mają za zadanie tylko walczyć o sylwetkę. Chodzi również o świadomość, że zdrowe odżywianie to nie tylko podstawa do osiągnięcia wymarzonej sylwetki, ale przede wszystkim nieodłączna część walki o prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu. Propagowanie zdrowego stylu życia jest dla nas na porządku dziennym, proponujemy Wam potrawy z kuchni z różnych stron świata, przyrządzamy posiłki zbilansowane i zrównoważone, ale co najważniejsze – zdrowe. Dlatego dieta wcale nie musi się wiązać z myślą o ograniczeniu i zmniejszeniu kaloryczności, bo tak trzeba. Chcemy, abyście pamiętali, że nic nie może być przymusem a każdy krok – zwłaszcza ten w stronę zdrowego odżywiania – robicie dla siebie.